Zabawa w sprzątanie pokoju – czy to w ogóle możliwe? Tak! Ale tylko wtedy, gdy na ten pomysł wpadniesz sam. Jeśli ktoś Ci to podpowie, a – nie daj świecie – narzuci, to cała zabawa nie wypali (co by nie ująć tego dosadniej). Nie daj się więc wyprzedzić i chwyć sam, albo z siostrą lub bratem, za minutnik i bawcie się w „porządki na czas” – do „upadłego”. Albo przynajmniej do momentu, w którym to z kolei zbudowany żeton przywoła Was… do porządku. Choćby nie wiem, jak bardzo tego nie lubić, czasem po prostu trzeba posprzątać w pokoju i chyba nic lepiej o tym nie przypomina niż bosa stopa postawiona w środku nocy, w drodze do toalety, na kanciasty klocek Lego. Taki klocek, za sprawą jakiejś tajemnej mocy, czeka na wywołaną tu stopę, ustawiony zawsze w najmniej litościwy względem niej sposób. Czynności „nastąpienia” na klocek towarzyszą zazwyczaj cudnie wyszczerzone zęby, wyjątkowo nieszczery – choć zawsze piękny – „uśmiech” i wytrzeszcz twarzy, że aż łza kręci się w oku – ze wzruszenia, rzecz jasna! Krzyknąć nie możesz, bo środek nocy przecież, a pełen pęcherz jakoby nie ujmuje całej tej sytuacji ni krzty dramatu! Po tym bezbłędnie poznasz, że to już właśnie „ten czas” i nadszedł z naszym twórczym nieładem „czas boju”. Póki co, załatw jednak najpierw, co trzeba, i zdrzemnij się jeszcze, a o porządki, na spokojnie, powalczysz z rana, samemu lub też z drużyną. Tak czy owak, zawsze warto działać na wesoło i „z jajem”, tym bardziej w tak przyziemnych czynnościach. Życie zbyt piękne i cenne, by nurkować w trywialne i nudne czynności na ponuraka!
Zabaw wymyślić – rzecz jasna – można dużo więcej:
Tajna Misja Detektywów
Żeton pobłyskuje... a Ty masz 30 minut, żeby odnaleźć zaginione skarby ukryte w pokoju! Może pod łóżkiem czai się ukryty przez brata klocek, a w szafie zamieszkała skarpetka-wędrowniczka szukająca swej drugiej pary? Ruszaj, detektywie!
Wielkie Artystyczne Dzieło
Masz 2 godziny i cały świat do stworzenia – nożyczki, farby, plastelina i wyobraźnia! Zbuduj kartonowe miasto, narysuj potwora z pięcioma oczami albo zrób koronę dla kota. Żeton ogłasza czas rozpoczęcia… i końca królewskiego dzieła!
Mini MasterChef Junior
Żeton startuje na 30 minut – a Ty szykujesz pyszności! Kanapkowy smok? Sałatka-zielony potworek? Tylko nie zapomnij o sprzątaniu – bo kuchnia to nie dżungla (chyba że robisz zupę z liści znalezionych w dżungli – wtedy wolno).
Stoper to także cudna rzecz przed… sprawdzianem!
Rozwiązywanie zadań z matematyki albo fizyki na czas? Możesz się śmiać, ale był moment, gdy tak robiłem! Może nie w szkole podstawowej i średniej, gdzie matematykę kochałem do granic obłędu, o tyle na studiach trafiłem na wykładowcę, któremu bliżej było do polityki, niż do matematyki, i… No właśnie… Tymczasem zbliżała się sesja i przedmiot należało zaliczyć, w związku z czym rozwiązywanie pewnych typów zadań musiałem niemal wykuć „na blachę”. Kupiłem sobie kilkusetstronicowy blok A4 z kartkami do wyrywania, a następnie na każdą z kartek przepisywałem zadanie do rozwiązania, uruchamiałem stoper i… rozwiązywałem jedno po drugim. Oczywiście ze stoperem obok, by przy okazji nabrać rozeznania, czy zmieszczę się w czasie egzaminu. Kartki leciały niczym stolarski wiór na prawo i lewo. Zadania wykułem, przedmiot zaliczyłem, a wiedzę, cóż… uzupełniłem na spokojnie, gdy przyszedł na to czas. To nietuzinkowe doświadczenie pozwoliło mi odkryć wielką przydatność stopera w nauce szkolnej, czym teraz mogę się z Tobą podzielić i co też niniejszym czynię. Polecam! Może nie tyle wkuwanie na blachę, ale uwierz mi, życie przynosi różne niespodziewane, czasem niełatwe, wręcz abstrakcyjne sytuacje, i w każdej się trzeba umieć odnaleźć.
Intuicja podpowiada, że taki minutnik może przydać się również w przygotowaniach do testów z przedmiotów opisowych, typu historia, która z kolei od zawsze była moją piętą achillesową. Ile będzie trwał sprawdzian, z reguły wiadomo. Bywa, że znane są nawet pytania. Pozostaje chwycić za minutnik i dobrze się wytrenować. Połamania elektronicznych piór życzę, a tymczasem opowiedzmy coś sobie, i zbudujmy przypominacz świetlno-dźwiękowy!
Omówienie układu
Już wiesz, że zbudujesz minutnik (w zasadzie to nawet „dwugodzinnik”). Formalnie otrzymał on bliższą mu nazwę: Przypominacz świetlno-dźwiękowy, i przypisano mu kod handlowy: AVTEDU646. Jak działa ów przypominacz? Otóż po ustawieniu, za pomocą jednego z czterech przełączników SW3…SW6, czasu – odpowiednio: 15 minut, 30 minut, 1 godzina i 2 godziny – oraz naciśnięciu przycisku START, rozpocznie się odliczanie czasu. Podczas odliczania czasu, co sekundę będą błyskały diody LED, a po odliczeniu całości zadanego czasu diody zaczną migać szybciej, i z buzzera popłynie sygnał dźwiękowy. Kształtem przypominacz podobny jest do żetonu przywoławczego, stosowanego czasem w barach szybkiej obsługi. Zmontowany układ pokazano na fotografii 2.
Omówienie schematu
Przypominacz świetlno-dźwiękowy jest kolejnym, w ramach cyklu EdW Junior, układem opartym na mikrokontrolerze. Tym razem użyto prawdziwą miniaturkę, bo układ ATtiny13 ma tylko osiem wyprowadzeń. Dla porównania, w układzie UFOled-ka (AVTEDU632) z EdW 10/2024 użyto mikrokontrolera ATtiny2313 o dwudziestu wyprowadzeniach, a w układzie Wspomagacza wyboru (AVTEDU639) z EdW 2/2025 wykorzystano mikrokontroler ATtiny24 w obudowie z czternastoma wyprowadzeniami. Ponieważ oba wspomniane układy (UFOledek i Wspomagacz wyboru) sterowały rządkiem wielu diod LED, większa liczba wyprowadzeń była bardzo pomocna. Część z tych wyprowadzeń załączała bezpośrednio kolejne diody LED. Z tego samego powodu schematy tych układów były bardzo podobne. Schemat przypominacza świetlno-dźwiękowego wygląda nieco inaczej.
Etykiety
Schemat składa się z kilku bloków, które na pierwszy rzut oka mogą wydawać się ze sobą niepołączone. W rzeczywistości są one połączone etykietami. O etykietach opowiadałem już w czwartym naszym spotkaniu, podczas którego budowaliśmy układ UFOledka (AVTEDU632). Jeśli masz pod ręką EdW 10/2024, zerknij proszę na stronę 85 tamtego wydania i zaprzyjaźnij z akapitem Linie łączeniowe od przycisków porwało UFO? Etykiety z rysunku 1, znajdującego się na stronie 83 tamtego wydania wyglądały nieco inaczej niż te na schemacie przypominacza świetlno-dźwiękowego (nie posiadały „chorągiewek” wokół napisu, podłączonych do linii, zamiast tego były tekstem nad liniami), jednak patrząc od strony funkcji w zakresie połączeń, niczym się one od siebie nie różnią.
Na dobrą sprawę etykietami są również wszystkie źródła zasilania i masy, połączone z użyciem identycznych symboli i opisów. Przypomnę, że obeznana w zasadach rysowania schematów osoba, lub też oprogramowanie EDA (ang. Electronic Design Automation), wspomagające tworzenie płytek drukowanych „wie”, że dla etykiet o tej samej nazwie zachodzi relacja fizycznego połączenia elektrycznego. Innymi słowy, każde dwie lub więcej etykiet o identycznej nazwie można by było w teorii zastąpić połączeniem za pomocą linii ciągłej, czasem wielokrotnie rozgałęzionej i łączącej wiele elementów. Niemniej jednak, stosowanie etykiet uwalnia schemat od pajęczyny, czasem nawet miliona połączeń, zasłaniającej niemal wszystko, co na schemacie istotne. Jeden z moich wykładowców od kursu Teoria obwodów mawiał na prowadzonych dla studentów zajęciach: „Nic tak nie zaciemnia obrazu jak porządny rysunek” – albo coś w tym stylu. Nie, żebym był kiepskim słuchaczem, po prostu czas robi swoje i – nomen omen – nie wszystko już człowiek tak klarownie pamięta. Faktem pozostaje natomiast, że gęsto upakowany schemat bez etykiet byłby słów Profesora świetną ilustracją.
Zabezpieczenie przed odwrotną polaryzacją
W prezentowanym układzie zastosowano nieco uproszczone, ale wciąż skuteczne zabezpieczenie przed odwrotnym podłączeniem zasilania. Dioda prostownicza została wpięta równolegle do linii zasilającej, w kierunku zaporowym. Przy poprawnej polaryzacji nie przewodzi prądu, natomiast w przypadku omyłkowego zamienienia biegunów baterii – zaczyna go przewodzić i zwiera linie zasilania, chroniąc tym samym mikrokontroler oraz pozostałe elementy przed uszkodzeniem.
Choć bezpieczniejszym i niepowodującym rozładowania baterii rozwiązaniem jest włączenie diody w szereg z obciążeniem, w tym przypadku nie mogło ono zostać zastosowane ze względu na zbyt niski zapas napięcia – spadek napięcia na diodzie (nawet typu Schottky) mógłby uniemożliwić poprawne działanie układu. Dlatego wybrano wariant równoległy, który nie powoduje strat napięcia w normalnych warunkach, co jest szczególnie istotne przy zasilaniu urządzenia z dwóch baterii AAA.