Wielki Wybuch
Termin „multiwersum” (inaczej „metawszechświat”) odnosi się do hipotetycznej grupy wielu wszechświatów. Postuluje się, że wszechświaty te obejmują wszystko, co istnieje: całą przestrzeń, czas, materię, energię, informacje oraz prawa fizyczne i stałe, które je opisują. Dla porównania, termin „Wielki Wybuch” odnosi się do modelu kosmologicznego możliwej do obserwacji części naszego wszechświata od najwcześniejszych znanych jego początków do jego późniejszej ewolucji na wielką skalę. Kiedy byłem młodym chłopakiem i po raz pierwszy usłyszałem o Wielkim Wybuchu, który zapoczątkował naszą część multiwersum około godziny 9:00 rano w środę, około 13,8 miliarda lat temu – mniej więcej – wyobraziłem go sobie jako gigantyczną eksplozję, w której wszystko ma początek w centralnej lokalizacji.
Później odkryłem, że wszystkie galaktyki oddalają się od siebie, oczywiście poza tymi, które się nie oddalają. Rozumiem przez to, że niektóre galaktyki są na tyle blisko siebie, że ich lokalna bliskość i przyciąganie grawitacyjne (opisane przez Sir Isaaca Newtona w jego prawie grawitacji) lub zniekształcenie kontinuum czasoprzestrzeni (ujawnione przez Alberta Einsteina w jego ogólnej teorii względności) jest wystarczające, aby przyciągnąć je do siebie. Na przykład, nasza galaktyka – Droga Mleczna – ma zderzyć się z naszą najbliższą sąsiadką – galaktyką Andromedy – za około cztery miliardy lat.
Tak czy inaczej, kiedy po raz pierwszy zetknąłem się z tym wszystkim, moja nowo odkryta wiedza sprawiła, że zwizualizowałem wszystkie galaktyki jako kropki zaznaczone na powierzchni balonu na podstawie tego, że gdy balon jest nadmuchiwany, wszystkie kropki oddalają się od siebie. Jeszcze później zapoznałem się z inną analogią – taką, która dotyczyła trójwymiarowej (3D) objętości w przeciwieństwie do dwuwymiarowej (2D) powierzchni – kuli ciasta chlebowego z rodzynkami. Kiedy ciasto jest pieczone w piekarniku, powiększa się, a w rezultacie wszystkie rodzynki oddalają się od siebie.
Mimo wszystko odniosłem wrażenie, że istniało „centrum” Wielkiego Wybuchu. Oznacza to, że gdybyśmy mogli określić, skąd oddalały się wszystkie galaktyki, moglibyśmy cofnąć się i zlokalizować, gdzie wszystko się zaczęło. Niestety, wygląda na to, że tak nie jest, ponieważ ci badacze i naukowcy z mózgami wielkości 16 (ci z paskami „go-faster” namalowanymi po bokach) mówią: „Galaktyki nie poruszają się w przestrzeni, poruszają się z przestrzenią, ponieważ sama przestrzeń również się rozszerza, co oznacza, że wszechświat nie ma centrum i wszystko oddala się od wszystkiego innego”. Nie wiem jak ty, ale ja mam podejrzenia, że oni wymyślają niektóre z tych rzeczy na bieżąco.
Nie spadnij z krawędzi!
W tym miejscu sprawy zaczynają się gmatwać, ponieważ, podobnie jak Puchatek, jestem misiem o bardzo małym rozumku. Jeśli wszechświat się rozszerza, to w co się rozszerza? Czy istnieje „krawędź” wszechświata, a jeśli tak, to co znajduje się poza nią? Czy możesz sobie wyobrazić, jak by to było żyć na planecie krążącej wokół gwiazdy zamieszkującej galaktykę na samym krańcu wszechświata? Czy oznaczałoby to, że gdybyś spojrzał w jedną stronę (tj. w kierunku centrum Wielkiego Wybuchu), zobaczyłbyś mnóstwo galaktyk, ale gdybyś spojrzał w drugą stronę, zobaczyłbyś tylko mnóstwo niczego? Jeśli tak, to jakiego rodzaju byłoby to nic? Nawet jeśli jest to puste „nic”, to wciąż jest to „coś”, prawda? Tego typu pytania nie dają mi spać w nocy. Dziękuję Bogu za pigułki z suszonych żab (https://bit.ly/3nRr6IH), to wszystko, co mogę powiedzieć.
Załóżmy na potrzeby naszej dyskusji, że wszechświat faktycznie istnieje. Co by się stało, gdybyś się tam urodził i zdecydował się zbudować statek kosmiczny? Ja chciałbym, żeby mój był rozsądnych rozmiarów, dobrze wyposażony w łazienki i elegancki, ale nie pretensjonalny. Niech przypomina Sokoła Millennium. I gdybyśmy udali się takimi statkami w bezkresne zaświaty?