Z dwóch powodów. Po pierwsze, dla „standardowych” odcinków czasu, których potrzebujesz, taki czasomierz można ustawić momentalnie, znacznie szybciej niż bawiąc się telefonem lub podobnym urządzeniem. Po drugie może on być łatwo podłączony do jakiegoś urządzenia jakie potrzeba włączać na jakiś czas lub sygnalizatora dźwiękowego, który włączy się po określonym czasie.
Przykład użycia? Za pomocą czasomierza i przekaźnika półprzewodnikowego steruję lutownicą. Wciskam przycisk raz i lutownica pozostaje włączona 15 minut. Kolejne wciśnięcie przycisku wydłuża ten czas o kolejne 15 minut. Rozumiesz ideę?
Tak więc zamiast patrzeć jak lutownica jest wciąż włączona od ostatniego użycia, co często się zdarza, timer daje mi dźwiękowe ostrzeżenie, gdy jest tuż przed wyłączeniem dla oszczędzenia energii.
Mamy tu dwa kluczowe aspekty czasomierza:
- Przycisk – jako jedyny element kontrolny. Każde naciśnięcie wydłuża czas włączenia o ustalony w programie czas.
- Wielkość przyrostu czasu jest zaszyta w oprogramowaniu.
Tak więc, jeżeli ustawisz przyrost czasu na 120 s i naciśniesz przycisk 3 razy, to otrzymasz 6 minutowy czas impulsu wyjściowego.
Jeżeli chcesz przerwać odmierzanie czasu w dowolnym momencie po prostu naciśnij przycisk na dłuższy czas. Naciśnięcie takie kasuje także alarm dźwiękowy gdy trwa.
Inny przykład użycia? W starszych samochodach spryskiwacz szyb działa tylko tak długo jak długo naciskasz przycisk. Z naszym timerem oraz przekaźnikiem lub modułem MOSFET, spryskiwacz działa od 5 do 15 s w zależności od ilości naciśnięć przycisku. W tym zastosowaniu brzęczyk nie jest podłączany.
Używam tego typu timera w jednym z samochodów od 8 lat i jego atrakcyjność nigdy nie spadła.