Mowa tu o pięciu membranach wielkości kortu tenisowego, rozkładających się „jedna na drugiej”, które mają za zadanie obniżyć temperaturę teleskopu o kilkaset stopni, wraz z próżnią między tymi membranami (wspomniany przyrząd jest przewidziany do pracy w temperaturze ok. -223°C). Do ich rozłożenia potrzeba 107 siłowników MRD (ang. Membrane Release Devices) z drutami, które należy „przeciąć”, w celu „uwolnienia” dostępnych w aktuatorach sprężyn wypychających podane wyżej membrany (niektórzy inżynierowie porównują pracę tychże siłowników do pirotechnicznej metody wystrzeliwania poduszek bezpieczeństwa w samochodach). Wszystko to przy ustawieniu przyrządu, względem Słońca, zapobiegającym dodatkowemu „przegrzewaniu się” teleskopu (tym sposobem membrany nie będą pracować „w skrajnych” warunkach - prędzej w optymalnych). Tak rozumiana osłona przeciwsłoneczna ma zostać wstępnie zastosowana po 10 dniach od udanego wystrzelenia „Webba”, wraz z jego zwierciadłem, na które składa się 18 sześciokątnych segmentów (zwierciadło to jest 100 razy „mocniejsze” od zwierciadła teleskopu Hubble’a i zacznie działać po 6 miesiącach).
Docelowym miejscem „pracy” teleskopu będzie punkt libracyjny (punkt równowagi) L2, do którego dotrze on w ciągu 29 dni (potem minie pół roku nim zostaną zarejestrowane pierwsze dane oraz rok nim naukowcy otrzymają je w dokładnej formie). Naukowcy wierzą, że dzięki przyrządowi będą oni mogli lepiej zrozumieć procesy formowania się gwiazd, szczególnie dzięki analizom promieniowania podczerwonego, którego „sygnatury” pozwalają wykryć takie substancje jak woda i metan (będzie to okazja m.in. dla młodych pasjonatów astronomii, którzy planują zostać naukowcami).
Radości z „Webba” jest co nie miara, o czym świadczy poniższy wpis NASA na portalu Twitter:
Tak trzymać, oby tak dalej!