Podejmując niniejsze wyzwanie w pierwszej kolejności musiałem się zmierzyć z wyborem optymalnej metody, dzięki której owa detekcja byłaby w ogóle możliwa. Rozważałem różne rozwiązania, które lepiej lub gorzej wpisywały się w zdefiniowane wymagania. Istotnym ograniczeniem było w tym przypadku założenie, iż docelowy sensor nie może mieć kontaktu z badaną cieczą co wykluczało już na wstępie najprostsze rozwiązania w rodzaju elektrod zanurzonych w płynie czy też zwykłego pływaka umieszczonego w naczyniu. Dalsze poszukiwania skierowały mnie w stronę zastosowania czujników ultradźwiękowych i pomiaru odległości od lustra wody, jednak w przypadku tak małego zbiornika, jakim jest komora kroplowa, tego typu rozwiązanie nie wchodziło w ogóle w grę.
Pozostało poszukiwać dalej. W tym samym czasie zajmowałem się również implementacją autorskiej obsługi przycisków dotykowych z wykorzystaniem zwykłych portów I/O mikrokontrolera i właśnie wtedy do głowy przyszedł mi prosty mechanizm wykorzystujący opracowane już algorytmy, dzięki któremu możliwy stał się pomiar obecności płynu w naczyniu. Co więcej, mechanizm, o którym mowa, nie tylko pozwalał na detekcję obecności płynu w nadzorowanym naczyniu, lecz zapewniał również możliwość pomiaru ilości tego płynu, czyli stopnia wypełnienia naczynia. Ta metoda detekcji płynu w naczyniu polega na pomiarze pojemności kondensatora złożonego z dwóch elektrod przyklejonych do zewnętrznej ściany zbiornika, która to pojemność zmienia się w zależności od stanu jego napełnienia. Wynika to z faktu, iż zmienia się wtedy przewodnictwo elektryczne dielektryka dzielącego elektrody tak utworzonego kondensatora. Jak wiadomo, pojemność takiego teoretycznego kondensatora złożonego z dwóch elektrod rozdzielonych dielektrykiem zależy od powierzchni elektrod, odległości między nimi, oraz właściwości dielektryka dzielącego wspomniane elektrody.