Kierowcą Toyoty Prius, której niski poziom zużycia paliwa trafił do Księgi Rekordów Guinessa w niedawnym czasie, był Wayne Gerdes specjalizujący się w długodystansowych wyprawach, który od lat udowadnia, że do tego typu eskapad wystarcza "na upartego" jazda "na rezerwie" (co jednak nie musi być wcale dobre dla silnika). Jego podróż wystartowała spod Los Angeles City Hall, a przytoczony na początku samochód pokonał dystans 5168,7 km, aby Gerdes mógł dojechać do New York City Hall. Była to niezwykle wyczerpująca jazda, szczególnie, że trzeba było zmierzyć się ze zróżnicowanymi warunkami pogodowymi. Trzeba było uporać się choćby z sięgającymi ponad 40°C upałami na pustyni Mojave, albo z silnymi podmuchami wiatru nad Zatoką Meksykańską, nie wspominając o wspinaczce na wysokość aż 2133 m, która wymaga, od niejednego silnika, wytężonej pracy. Cała wyprawa zajęła Gerdesowi łącznie tydzień czasu i udało mu się uzyskać średnie zużycie paliwa na poziomie 2,52 l/100 km. Ten wyczyn został z łatwością wpisany do Księgi Rekordów Guinnesa, tym bardziej, że przegania on wcześniejszy rekord zużycia paliwa o ok. 0,6 l/100 km. Jest to wynik lepszy nawet od tzw. homologowanego średniego zużycia paliwa, które w przypadku Toyoty Prius sięga 4,1 l/100 km.
Więcej informacji pod adresem: toyotanews.eu