Kiedyś wszystko było inne – niekoniecznie lepsze, ale inne. Jeszcze nie tak dawno można było po prostu otworzyć maskę pojazdu i samodzielnie dokonać drobnych napraw i regulacji. Dzięki nowoczesnym metodom projektowania komputerowego, możliwe jest teraz zamontowanie wszystkich elementów pod maską tak kompaktowo i blisko siebie, że nawet wymiana prostej lampy jest dużym wyzwaniem. Znalazły się tam również komputery zbudowane z wielu połączonych ze sobą mikrokontrolerów.
Przenieśmy się jednak pamięcią do lat 70. lub 80. ubiegłego wieku. Dla prawidłowego działania silnika spalinowego (benzynowego), świece zapłonowe wszystkich cylindrów muszą generować iskry dokładnie we właściwym czasie. Zajmował się tym rozdzielacz (mechaniczne urządzenie, często bardzo wrażliwe na wilgoć), który musiał być precyzyjnie zsynchronizowany z silnikiem. W tym miejscu do gry wkraczał stroboskop – lub światło rozrządu, jak go wówczas nazywano.
Staromodny rozdzielacz miał taką samą liczbę styków, jak liczba cylindrów w silniku, a za każdym razem, gdy styk się otwierał, energia elektryczna zmagazynowana w cewce zapłonowej wytwarzała iskrę na końcówce świecy zapłonowej. To z kolei powodowało zapłon mieszanki paliwowo-powietrznej w cylindrze. Dzięki takiemu rozwiązaniu silnik pracował prawidłowo.
Stroboskop używany do regulacji czasu miał ksenonową lub neonową lampę błyskową i kabel wyzwalający. Kabel wyzwalający (z czujnikiem indukcyjnym) był podłączony do kabla referencyjnej świecy zapłonowej, dzięki czemu za każdym razem, gdy referencyjna świeca zapłonowa odpalała, lampa błyskowa była wyzwalana i wytwarzała bardzo krótki błysk światła. Na kole pasowym wału korbowego znajdował się biały znak (wąski pasek), a nad kołem pasowym, na czymś w rodzaju kątownika, znajdował się odpowiadający mu stały znak. Te dwa znaki miały być dokładnie wyrównane względem siebie, gdy referencyjna świeca zapłonowa została odpalona, a efekt stroboskopowy światła rozrządu sprawiał, że wyglądało to tak, jakby ten ruchomy w rzeczywistości znak stał nieruchomo. Jeśli ruchomy znak na kole pasowym wału korbowego nie był wyrównany ze stałym znakiem, ale był przesunięty w lewo lub w prawo, oznaczało to, że układ zapłonu wymaga regulacji.
Wyzwalanie? Kto go potrzebuje?
W opisanym powyżej zastosowaniu stroboskop jest synchronizowany sygnałem wyzwalającym z mierzonym ruchem obrotowym. Jednak sygnał wyzwalający nie zawsze jest konieczny.
Jeśli zmierzona ma być prędkość obrotowa silnika (RPM – revolutions per minute) za pomocą niezsynchronizowanego stroboskopu, należy dostosować częstotliwość błysków światła tak, aby znak na kole pasowym wydawał się praktycznie nieruchomy i był widoczny tylko w jednym miejscu. Jeśli obserwuje się kilka prawie nieruchomych znaków w tym samym czasie, oznacza to, że częstotliwość błysków jest wielokrotnością RPM. Taki efekt będzie obserwowany również wtedy, gdy RPM będzie wielokrotnością częstotliwości błysków.
Jeśli koło pasowe obraca się zgodnie z ruchem wskazówek zegara, a znacznik dryfuje w kierunku zgodnym z ruchem wskazówek zegara, częstotliwość błysków jest nieco zbyt niska. Każdy błysk następuje zbyt późno, przez co znacznik wydaje się poruszać zgodnie z kierunkiem obrotu. Jeśli koło pasowe obraca się zgodnie z ruchem wskazówek zegara, a znacznik dryfuje w kierunku przeciwnym do ruchu wskazówek zegara, częstotliwość błysków jest zbyt wysoka, więc każdy błysk musi być zbyt wczesny.
Dostosowując częstotliwość błysków stroboskopu tak, aby był wyraźnie widoczny tylko jeden nieruchomy znak, można zmierzyć prędkość obrotową. Każdy błysk musi być wystarczająco krótki, aby wytworzyć wyraźne odbicie (innymi słowy, wyraźnie widoczny znak). Jeśli czas trwania błysku jest zbyt długi w porównaniu do szybkości błysku, znak będzie wyglądał na „rozmazany”.