Moim następnym zadaniem było rozpracowanie i odtworzenie jednego z nadajników radiowych, a następnie zbudowanie odpowiedniego zasilacza.
Manipulator jest generatorem opartym na dwóch czułych przekaźnikach. Naprzemiennie wyłącza lampy elektronowe stopnia wyjściowego każdego z nadajników, odłączając ich siatki ekranujące, co zatrzymuje transmitowaną falę nośną. Każdy z nadajników jest załączony na około 0,2 s, po czym milknie na podobny okres.
Po tym, jak odtworzyłem układ Manipulatora – który działa jak oryginał, głównie dzięki użyciu autentycznych części z epoki – zająłem się nadajnikami na lampach oraz metalową ramą nadajnika, do której miały być wbudowane.
Nie planowałem zbudować kompletnej jednostki D-200 z Manipulatorem i dwoma nadajnikami. Chciałem jednak odtworzyć oprócz Manipulatora przynajmniej jeden nadajnik, tak aby całość nadawała się do zademonstrowania. Zdawałem sobie sprawę, że niektóre elementy nie będą identyczne z oryginalnymi, ale byłem pewien, że uda mi się uzyskać bardzo zbliżony efekt końcowy.
Szczegóły nadajnika
Konstrukcja obu nadajników opiera się na miniaturowych pentodach 2P19B, które są nadal łatwo dostępne.
Wyciąg z karty katalogowej, pokazany na rysunku 10, zawiera standardowy widok od dołu wyprowadzeń na cokole lampy. Istnieje też inna karta katalogowa 2P19B, w której pokazano wyprowadzenia ekranu i siatki tłumiącej zamienione ze sobą, tak jakby były widziane od góry. Na podstawie oględzin samej lampy w naturze stwierdziłem, że poprawny rysunek zawiera karta katalogowa prezentowana tutaj.
Przed zbudowaniem nadajników wykonałem specjalny przyrząd testowy, aby sprawdzić, czy zakupione przeze mnie 2P19B działają prawidłowo.
Lampy były przechowywane w rolkach z tektury falistej owiniętych cienkim papierem, co okazało się rozwiązaniem dalekim od ideału i nie zapobiegło korozji na pocynowanych wyprowadzeniach miedzianych. Musiałem je wyczyścić, najpierw zdrapując skorodowany metal, a następnie wygładzając wyprowadzenia papierem ściernym o ziarnistości 1000, uważając przy tym, by nie wyginać drutów w pobliżu miejsca, w którym wchodzą one do szklanej bańki.
Aby zbadać „normalne zachowanie” lamp, przetestowałem ich ponad 30 egzemplarzy, co stanowiło dobrą próbkę statystyczną. Trzy sztuki okazały się wadliwe – dwie miały za niskie wzmocnienie, a w trzeciej bańka była nieszczelna.
Gniazda, w które wchodzą przewody lamp, to obrobione gniazda do układów scalonych. Siatkę trzecią lamp podłączałem do +12 V zamiast do masy, ponieważ w stopniu wyjściowym nadajnika Sputnika siatka ta była dołączona do +10 V. Dodałem rezystor szeregowy o wartości 1 kΩ, aby uniknąć skutków przypadkowego zwarcia wyprowadzenia siatki do sąsiadującego wyprowadzenia żarzenia.
Do zasilania obwodu żarzenia użyłem ogniwa żelowego 12 V. Jako źródło napięcia testowego 120 V wykorzystałem mój podwójny zasilacz stołowy 0...60 V CPX-200D z wyjściami połączonymi szeregowo.
Konstrukcja nadajnika 20,005 MHz ze Sputnika-1
Funkcję rezonatora kwarcowego pełni lampa V1, natomiast V2 i V3 tworzą wzmacniacz mocy w układzie przeciwsobnym (push-pull). Wszystkie lampy są typu 2P19B. Mają one dopuszczalną moc anodową 1 W, więc para tych lamp, pracujących na zmianę do obciążenia w stopniu wyjściowym, nie będzie miała trudności z dostarczeniem 1 W radiowej mocy wyjściowej – pod warunkiem, że siatki G1 są wysterowane odpowiednim sygnałem (o amplitudzie prawie 40 V).
Układy nadajników 20,005 MHz i 40,002 MHz są praktycznie identyczne, poza wartościami cewek i kondensatorów. W nadajniku 40 MHz główną zmianą było to, że w celu dopasowania się do impedancji anteny nie wykorzystano odczepów transformatora, jak to zrobiono w przypadku nadajnika 20 MHz. Zamiast tego zastosowano dzielnik pojemnościowy.
Szczegółem, którego nie pokazano na oryginalnym schemacie jest to, że cewki L5 i L6 są wbudowane w prostokątną puszkę. Kondensator C28 nie jest widoczny na żadnych oryginalnych zdjęciach, więc najprawdopodobniej znajdował się w tej samej puszce. Na zdjęciach jest jednak widoczny kondensator C29.