W domu o powierzchni mieszkaniowej (nie mówię o użytkowej w tym o użytkowej z dostępem do Wi-Fi) 180 m² "jakiś" zasięg/pokrycie jest, ale oddalony o 20 m od routera falownik ma już problemy z nawiązaniem stabilnego połączenia.
Drugi zaś będący 25 m od routera nie jest w ogóle widoczny dla sieci. Szach i mat, danych nie będzie! Producent falowników nie przewiduje zewnętrznej anteny Wi-Fi, routera nie da się przenieść bliżej falowników bo utrudni życie mieszkańcom ograniczając im dostęp albo zasięg do sieci Wi-Fi. Pozostało jedynie skorzystać z wielopunktowego systemu Wi-Fi, który stworzy ścieżkę dla sygnału 2,4 GHz (5 GHz przy okazji dla innych urządzeń i odbiorców) i umożliwi zbieranie danych z falowników, a potem dokładną analizę.
Przekopując ofertę urządzeń umożliwiających rozbudowę, a dokładniej powiększenie obszaru działania sieci Wi-Fi natrafiłem na system Mercusys opierający się o Halo moduły H30G, który nabyłem i przepracowałem. Po otwarciu pudełka naszym oczom ukazuje się klasyczna estetyczna dla oka bryła sześcianu, zawierająca popularne gniazdo zasilania DC (koncentryczne) oraz dwa gniazda Ethernet i przycisk RESET. To było z tyłu, z przodu natomiast znajduje się mała wielokolorowa dioda LED dająca nienachalne światełko do komunikacji z użytkownikiem, dzięki któremu mamy wiedzę, co dzieje się Halo-skrzyneczką, a nie lampkę nocną, czy choinkę rozświetlającą pokój i krzyczącą: patrz, patrz jestem tutaj! Jest to system Wi-Fi, ma on pracować niejako z ukrycia, choć taki mały (88 mm × 88 mm × 88 mm) sześcian spokojnie możemy umieścić nawet w widocznym miejscu. Wydawałoby się że wygląd to błahostka, ale dla wielu jest ważny, zwłaszcza gdy jest to system rozbudowujący istniejącą infrastrukturę i z całą pewnością nie przewidzieliśmy możliwości jego ukrycia. W domu, mieszkaniu, biurze ma to znaczenie, w garderobie czy garażu już niekoniecznie. Jeszcze jedna ważna rzecz: obudowa jest pozbawiona otworów w jej górnej części, co eliminuje odkładanie się kurzu (wilgoci też ;-) wewnątrz Halo-skrzyneczki, a tym samym ewentualną awarię. Są natomiast otwory od spodu i zapewne one wystarczą do wentylacji obudowy.
System Halo jest niezwykle intuicyjny o czym się przekonałem. Przy konfiguracji jako użytkownik byłem prowadzony przez aplikację za rękę, a dokładniej za palec ponieważ całą konfigurację systemu dokonuje się w aplikacji na smartfonie. Pierwszy z modułów Halo dołącza się dostarczonym przez producenta przewodem Ethernet do posiadanego już routera.
Warto podać gdzie znajdują się poszczególne Halo. Ustawienia połączenia z internetem są wykrywane automatycznie. Uznałem, że w moim przypadku dla urządzeń OZE oraz IoT stworzę oddzielną sieć Wi-Fi. Dzięki zaawansowanej technologii Mesh, jednostki Halo tworzą jednolitą sieć Wi-Fi o tej samej nazwie i tym samym haśle co upraszcza do granic możliwości dołączanie kolejnych urządzeń. Po utworzeniu sieci Wi-Fi, system testuje połączenie z Internetem co trwa niecałą minutę. Gdy pojawia się komunikat o tym, że Halo jest gotowe do użycia, możemy dodać kolejne urządzenia Halo. Tu również informujemy gdzie będzie znajdowało się kolejne urządzenie Halo po czym nastąpi jego wyszukiwanie w domowej przestrzeni. Gdy dodamy już wszystkie urządzenia Halo, możemy przeskanować sieć pod kątem jej optymalizacji. Po kilku chwilach otrzymujemy informację o stanie sieci. Dla upewniania się, że nasza sieć Halo1 działa rewelacyjnie, a jej zasięg jest naprawdę duży można skorzystać z jednej z aplikacji analizującej sieci Wi-Fi.
Po dwóch miesiącach zbierania danych, bez ubytków, zacięć, przekłamań, opóźnień z czystym sumieniem mogę polecić system Halo. Halo przyczyniło się również do poprawy transmisji danych w systemie audio-video, nie mówiąc już o wykorzystaniu pełnej przepustowości łącza światłowodowego. W moim nietypowym zastosowaniu system Halo sprawdził się wręcz doskonale odsuwając jedno z zmartwień (brak bezprzewodowego dostępu Internetu) w zapomnienie.