Nie mam ochoty prostować wszystkich bzdur i nieprawd, typowych dla magla internetowego. Jak miałbym zareagować na zarzuty, że publikujemy skróty artykułów ogólnie dostępnych w Internecie, przykrywając miałkość merytoryczną blichtrem droższego, błyszczącego papieru. Musiałbym cierpliwie prostować: nie skróty tylko całe artykuły, nie ogólnie dostępne w Internecie, tylko licencyjne, a pozyskanie licencji nie było ani proste, ani bezkosztowe; a papieru po prostu nie zmieniliśmy.
Trudno tak polemizować. Jest jednak parę istotnych zarzutów, na które muszę zareagować.
Zarzut 1. Mamy świetnych polskich autorów, po co nam zagraniczne artykuły?
Odpowiem pytaniem – a wolimy oglądać Olimpiadę, czy Mistrzostwa Polski? Nie ma polskiej, narodowej elektroniki, jest tylko światowa. Polska to mniej więcej 0,5% świata. Taki jest udział naszego PKB. Udział intelektualny Polski jest nawet trochę niższy, na przykład na 1000 patentów na świecie, tylko 3 są z Polski. Podobnie można oszacować udział polskich elektroników wśród laureatów przeróżnych, ogłaszanych na świecie konkursów na najlepsze projekty. Taki jest nasz realny potencjał. To dlaczego mielibyśmy ograniczać nasz świat do bańki obejmującej 0,5% rzeczywistego świata? Ja jestem ciekaw pozostałych 99,5%. A Wy nie jesteście ciekawi?
Ostatnio w EdW były zaledwie 2÷3 projekty na numer, a uważam, że powinno ich być kilkanaście. Ktoś napisał, że nie zależy mu na projektach, woli czytać tutoriale Piotra Góreckiego. Też zachwycam się tutorialami Pana Piotra – są świetne, ale nikt mnie nie przekona, że można nauczyć się elektroniki z samych podręczników. Gdy pół wieku temu, po bardzo solidnych studiach, zacząłem wykładać Półprzewodniki w Wojskowej Akademii Technicznej, byłem przekonany, że rozumiem to, o czym wykładam studentom. Dopiero gdy wziąłem do ręki lutownicę (konstruowałem aparaturę elektromedyczną) okazało się, jak cienkie są pokłady mojej wiedzy. Po roku z lutownicą nauczyłem się więcej niż przez 5 lat studiów. Już samo czytanie ze zrozumieniem dobrze napisanego artykułu projektowego jest bezcennym sprawdzianem i utrwalaczem wiedzy teoretycznej. Proszę się wczytać w projekty z Silicon Chip. Nawet tak kunsztowny projekt, jak opublikowany w tym numerze Wzmacniacz 200 W o fenomenalnie niskich zniekształceniach, jest opisany w najdrobniejszych szczegółach, zrozumiale nawet dla początkującego amatora elektroniki. To niesamowite. Ktoś napisał, po co w zaawansowanym projekcie podawać kod barwny oporników. Jasne, praktyk elektronik ma ten kod w głowie, ale Silicon Chip kieruje artykuły do szerokiego spektrum amatorów, od początkujących do bardzo zaawansowanych. Dlatego na przejrzystych rysunkach schematów są przeróżne opisy – charakterystycznych węzłów, spadków napięć, itp., a montaż każdego elementu jest opisany w najdrobniejszych szczegółach. Zaawansowany elektronik nie musi tego czytać, może rozkoszować się samą ideą układu. Dodam jeszcze, że redakcja Silicon Chip niektóre projekty rozwija od kilkudziesięciu lat. Tak jest na przykład ze Wzmacniaczem 200 W, którego czwartą historycznie wersję publikujemy w tym numerze. Stąd bierze się jakość, o której pisałem miesiąc temu.
Zarzut 2. Dlaczego bierzemy artykuły z tak słabych, egzotycznych czasopism?
Ten zarzut w istocie odnosił się do indyjskiego Electronics For You. Zachodzę w głowę, skąd u Polaków takie kolonialne stereotypy i uprzedzenia. Indie, przy wielu kontrastach, to mocarstwo atomowe i kosmiczne, którego potencjał i osiągnięcia ośrodków rozwojowych nauki i technologii są stawiane na drugim miejscu na świecie po USA.
A magazyn Electronics For You istnieje ponad 50 lat i jest powszechnie uznawany za najlepszy w branży elektronicznej w całej Azji Południowo-Wschodniej. Redakcja EFY prowadzi pod tą samą nazwą potężny portal internetowy. Proszę wprowadzić w Google frazę „Top 100 Electronics Blogs and Websites” i na pierwszym miejscu wyskoczy EFY. Zresztą na drugim miejscu jest też portal z Indii, a dopiero dalej idą amerykańskie.
EFY to poważne pismo branżowe, w którym zainteresowała nas tylko jedna kilkunastostronicowa rubryka DIY. Zainteresowała ze względu na rozwijany kierunek konstrukcji opartych na układach programowanych, prawie bez udziału lutownicy.
Opisy tych projektów są całkowicie inne niż w Silicon Chip. W krótkich artykułach jest podana idea i linki do programów, szczegóły zostawione są do samodzielnego rozwinięcia przez Czytelnika.
Niektóre inne opinie i uwagi Czytelników można przeczytać w rubryce Poczta.
Na koniec przydałby się optymistyczny akcent. Otóż codzienny monitoring sprzedaży w empikach pokazuje, że kwietniowy numer EdW jest rozchwytywany. Pewnie zadziałała ciekawość, mam jednak nadzieję, że ta dobra passa utrzyma się.
Magazyn EdW wydajemy na zasadach non profit, dlatego wzrost efektywności sprzedaży zainwestowaliśmy w EdW, zwiększając objętość do 100 stron, chyba największą w historii tego tytułu. Mamy dość miejsca, żeby pomieścić zarówno artykuły autorów zagranicznych, jak i krajowych, których bardzo zachęcamy do współpracy.