Powyższe pytanie jest absolutnie zasadne - sporo turystów bowiem spostrzega się, że po przyjeździe do wspomnianych krajów nie ma ciepłej wody w pokojach, choć było zapewniane, że jest, i tracą czas na kłótnie z obsługą bądź właścicielem noclegu, który im dobitnie wyjaśnia jak bardzo się oni mylą. Jak? Otóż przytoczonym włącznikiem załączającym bojlery elektryczne. Słowem dopiero po jego „użyciu” leci „dobra” woda.
Skąd takie rozwiązanie?
Otóż po pierwsze chodzi o oszczędność energii - nie ma bowiem sensu ogrzewać wodę, gdy nikt z pokoi nie korzysta. Natomiast po drugie chodzi o bezpieczeństwo turystów, by ci nie zostali porażeni prądem - może się bowiem zdarzyć, że bojler jest „przebity” i za jego pośrednictwem może pojawić się potencjał na armaturze łazienek (tj. baterie, zestawy prysznicowe itp.). Fakt, lepszy okazuje się tu wyłącznik różnicowo-prądowy, jednak nie wszędzie jest on popularny bądź tak rygorystycznie wymagany jak w Polsce. Skoro tak, to zostaje chociaż pokazanym włącznikiem „odciąć” nieszczęśnika (o ile będzie druga osoba).
Ot lepszy rydz niż nic - w razie czegoś jest jakieś BHP (nie idzie się czepiać).
Co innego, gdy się lubi zimne prysznice, szczególnie w przypadku kaca - wówczas wiedza o tego rodzaju wyłączniku staje się zbędna. Tym niemniej warto ją na wszelki wypadek posiadać - nie wiadomo kiedy się przyda (taka dobra rada).