- Konstrukcja wyłącznie na triodach, bez globalnej pętli sprzężenia zwrotnego.
- Niewielka liczba komponentów, łatwa konstrukcja wzorowana na wzmacniaczach z lat 30.
- Zasilacz z komponentów półprzewodnikowych.
- Elementy montowane na chassis, płytkach zasilacza i wzmacniacza.
- Zasilanie 230 V AC/100 VA.
- Moc wyjściowa ok. 2×2,5 W/8 Ω.
We wzmacniaczu zastosowano po dwie lampy na kanał. W stopniu wzmocnienia napięciowego pracuje popularna, podwójna trioda małej mocy 6H8C, a w stopniu mocy bezpośrednio żarzona trioda 6C4C. Zastosowane lampy są rosyjskimi odpowiednikami lamp amerykańskich 6C4C jest odpowiednikiem 6B4G (ewentualnie 6A3, która jest ma te same parametry, ale inny cokół) oraz 6H8C – 6SN7.
Taka obsada lamp umożliwia wykonanie niezbyt skomplikowanego elektrycznie wzmacniacza o mocy około 2,5 W pracującego w układzie SE tj. z pojedynczym elementem wzmacniającym (niestety, skrót SE nie doczekał się sensownego polskiego tłumaczenia).
Konstrukcyjnie wzmacniacz podzielono na dwa bloki: wzmacniacza wstępnego, którego zadaniem jest wzmocnienie sygnału audio do poziomu wymaganego do wysterowania lamp mocy oraz zasilacza.
Sygnał wejściowy z gniazda CON1/2, poprzez przełącznik wejść S1, jest doprowadzony do potencjometru regulacji głośności RV1L/R, a stąd do płytki złącza J1 wzmacniacza wstępnego. Dalej, bez kondensatora separującego składową stałą (praktycznie wszystkie urządzenia mają separację, więc nie ma sensu jej powielać) na siatkę sterującą triody V1L. Pracuje ona w układzie polaryzacji automatycznej, do wytworzenia ujemnego napięcia na siatce sterującej jest wykorzystywany spadek napięcia, który wywołuje przepływ prądu anodowego przez rezystor katodowy R3L+RV1L. Aby uzyskać jak największe wzmocnienie stopnia dla składowej zmiennej, zestaw R3L+RV1L jest zbocznikowany kondensatorem elektrolitycznym CE2L. Powoduje to zmniejszenie lokalnego sprzężenia zwrotnego, jakie powstaje po zastosowaniu rezystora katodowego. Rezystor R6l z kondensatorem CE1L zapewnia dodatkową filtrację zasilania stopni wzmacniających. Wzmocniony w pierwszym stopniu sygnał wysterowuje drugą triodę lampy V1L pracującej w identycznym układzie. Z drugiego stopnia, poprzez kondensator separujący C1L, jest sterowana jest lampa końcowa V2L. W obwód anody lampy V2L jest włączony transformator głośnikowy dopasowujący wysoką impedancję obciążenia z jaką pracuje lampa, do niskiej impedancji współczesnych głośników. W modelu jest to transformator Ra=2,5 kΩ/Robc=8 Ω, ale nic nie stoi na przeszkodzie, aby zamówić inny transformator dopasowany do posiadanych głośników. Można też wykorzystać dowolny inny transformator o Ra=2,5-3 kΩ.
Paradoksem układów lampowych bywa, to że sam wzmacniacz ma prostą topologię, w przeciwieństwie do układów zasilania. Szczególnie jest to widoczne we wzmacniaczach SE, gdzie jest konieczne dostarczenie napięcia anodowego o minimalnym poziomie przydźwięku, a przy braku sprzężenia zwrotnego zmniejszającego poziom zakłóceń, wymagania są jeszcze wyższe.
W klasycznych układach z ubiegłego stulecia problem odpowiedniej filtracji rozwiązywano stosowaniem wielostopniowych układów filtracji LC opartych o kondensatory elektrolityczne o dostępnej wtedy pojemności rzędu 10…47 µF oraz dławików o indukcyjności kilku-kilkudziesięciu Henrów. Dławik pomimo prostej konstrukcji jest elementem kłopotliwym w użyciu, nie tylko ze względu na koszt i wymiary, ale przede wszystkim na generowane pole rozproszenia, które może indukować się w transformatorach wyjściowych powodując słyszalny przydźwięk sieciowy. Uniknięcie wpływu rozproszonego pola wymaga stosowania ekranów magnetycznych lub oddalania i odpowiedniego rozmieszczenia elementów indukcyjnych. Współcześnie z bardzo dobrym skutkiem, dławik może zostać wyeliminowany przez układ aktywnej filtracji zasilania oparty o tranzystor MOSFET.
Drugim źródłem problemów jest obwód żarzenia. W modelu zastosowano lampę 6C4C, która jest żarzona bezpośrednio, tzn. katodą jest w niej skrętka grzejna. Taki sposób żarzenia wymaga dobrego symetryzowanego przemiennego źródła żarzenia, aby przydźwięk przenikający z grzejnika nie stał się sygnałem użytecznym. Konieczne jest stosowanie potencjometrów symetryzujących o sporej mocy (dzisiaj trudnodostępne) i każdorazowa regulacja poziomu przydźwięku po wymianie lamp mocy.
Taki sposób żarzenia praktycznie sprawdza się przy zastosowaniu lamp 2A3, które są odpowiednikami 6C4C, ale o napięciu żarzenia 2,5 V i prądzie żarzenia 2,5 A. W wypadku 6C4C żarzonej z 6,3 V/1 A po wielu próbach praktycznych można stwierdzić, że znacznie łatwiej uniknąć przydźwięku, gdy zasila się grzejnik odfiltrowanym napięciem stałym.