- zwieranie sygnału do masy po wykryciu zaniku napięcia zasilającego,
- obsługa dwóch kanałów niesymetrycznych (np. RCA) lub jednego symetrycznego (np. XLR),
- dodatkowe wejście sterujące przekaźnikiem,
- separacja galwaniczna od sieci,
- zasilanie sieciowe 230 V AC.
Może się wydawać, że układ nie robi nic szczególnego – wyłącza przekaźnik, kiedy użytkownik wyłączy swój sprzęt audio. Jednak czyni to bardzo szybko, znacznie szybciej niż gdyby ten sam przekaźnik zasilić bezpośrednio z zasilacza danego sprzętu. Przyczyna jest prosta. W zasilaczach do układów audio zazwyczaj stosuje się kondensatory filtrujące o bardzo dużych pojemnościach, które zanim rozładowałyby się na tyle, by elektromagnes przekaźnika zwolnił kotwiczkę, nasze uszy zostałyby uraczone całą kakofonią chrypienia, skrzypienia lub popiskiwania. Takie zjawiska mają związek ze zbyt niskim napięciem zasilającym, którego źródłem są rozładowujące się kondensatory. W przypadku układów lampowych może dojść do pojawienia się napięcia stałego na wyjściu niskosygnałowym. Zestawy głośnikowe, zasilane przez wzmacniacze przenoszące składową stałą, mogą zostać w ten sposób uszkodzone.
Najprostszą metodą zapobiegawczą jest zwarcie „niesfornych” wyjść do masy i pozostawienie ich w tym stanie do momentu ponownego włączenia zasilania. Najskuteczniejszym i najprostszym rozwiązaniem tego problemu może być zastosowanie przekaźnika elektromagnetycznego, jeśli zostanie odpowiednio szybko wyłączony. Dodatkowo, jego cewka musi być zasilana dobrze filtrowanym napięciem stałym, aby nie wnosiła przydźwięku sieciowego do sygnału.
Zaprezentowany poniżej układ realizuje wymienione założenia, a do tego ma izolowane galwanicznie wejście, umożliwiające wyłączenie cewki przekaźnika (czyli zwarcie wyjścia do masy) przez np. układ sterujący urządzeniem audio. Dzięki temu może wyciszać dźwięk również na życzenie użytkownika – funkcja mute.