W dalszej części artykułu przedstawiam krótko szereg różnych szczegółów.
- Jedną z takich spraw jest wymiana elektrolitów. Nowy elektrolit spełnia swoje zadanie a stary trafia do kosza. Zazwyczaj, nie wnikając w szczegóły, uszkodzony lub tylko podejrzany elektrolit wymienia się na nowy i sprawa wydaje się zakończona – ale nie zawsze. Już w latach 60. zauważyłem, że wymiana elektrolita w zasilaczu, który powoduje brum na nowy elektrolit, nie zawsze pomagała.
Nie mając możliwości dokładnego sprawdzania (przyrządy specjalistyczne były wtedy bardzo drogie i niewiele firm było na nie stać), poprzestawałem na wymianie uszkodzonej części. Jako ciekawostkę podam, że w swojej praktyce spotkałem kilka dużych elektrolitów 50–100μF/350V, które po dłuższym leżeniu zaczęły wytwarzać napięcie przekraczające 100V. Oczywiście nie mogły pełnić funkcję baterii, ale napięcie powstawało „samoczynnie” i po rozładowaniu, już po ok. 30 minutach, ponownie pojawiało się napięcie 60–80V. Napięcia rzędu kilkunastu woltów spotykałem częściej. Elektrolitom zacząłem się dokładnie przyglądać, gdy zaczęły się problemy z moją wysłużoną miniwieżą, a szczególnie z zawartym w niej magnetofonem. Na pierwszy ogień poszły oczywiście elektrolity i okazało się, że większość z nich ma wartości mocno odbiegające od normy. Wymieniłem wszystkie na nowe i okazało się, że... jeden kanał przestał nagrywać i wprowadzał jakieś warkoty czy brzęczenia. Ponieważ nie lubię się poddawać, wszystkie elektrolity sprawdziłem na testerze TC-1. Większość z nich była dobra, ale kilka wykazywało ESR 6–12Ω. Wymieniłem je więc na egzemplarze mające ESR około 2Ω. Przebadałem cały zapas elektrolitów i okazało się, że nie zawsze gorsze były te dawno nieużywane. Po segregacji pozostawiłem tylko te, które miały pojemność w normie i ESR nieprzekraczający 4Ω. Teraz magnetofon pracuje bez zarzutu. Dawniej przy wymianie elektrolitów zwracałem uwagę przede wszystkim na pojemność i upływność, ale okazuje się, że nie zawsze to wystarcza. - Druga sprawa wyszła na jaw przy renowacji odbiornika Beethoven (pokazanego na fotografii tytułowej). Mierząc napięcie żarzenia lamp, zauważyłem w różnych punktach pomiaru różnicę wynoszącą 0,5V. Beethoven i Stradivari mają uzwojenie żarzenia lamp wykonane jako dwusekcyjne. Jedna sekcja zasila żarzenia lamp stopnia napięciowego i mocy, druga – żarzenie pozostałych lamp i żarówki oświetlające skalę. Sekcja z żarówkami miała napięcie 6,8V, a sekcja z lampami mocy – 6,24V. W obydwóch typach są stosowane takie same trafa sieciowe, które mają uzwojenia żarzenia wyprowadzone na przedniej stronie. Żarzenie lamp końcowych z prawej strony, a pozostałych i żarówek z lewej strony na płytce bakelitowej. Tolerancja napięcia żarzenia lamp nie powinna przekraczać 5%, a dla zachowania pełnego bezpieczeństwa pracy 3%, powinno mieścić się w granicach 6,1– 6,5V. A u mnie było 6,8V. Redukcję nadwyżki napięcia postanowiłem przeprowadzić za pomocą dwóch diod Schottky’ego 20V/3A połączonych antyrównolegle i włączonych w obwód żarzenia (fotografia 1).
Po tej operacji napięcie na lampach końcowych wynosi 6,26V, a na żarówkach – 6,28V, przy przełączniku napięcia sieci ustawionym na 220V.
- Często zdarza się, że gniazda antenowe w starych, mocno eksploatowanych radiach, wykonane w postaci rurki zwiniętej z cienkiej blachy mosiężnej, są w środkowej części dość mocno rozepchnięte wskutek częstego i nieostrożnego wkładania wtyków (bananowych). W takim przypadku trzeba odlutować od nich przewody, w środek włożyć pręt ϕ 4mm i delikatnie ściskając płaskimi cęgami, doprowadzić do właściwego kształtu. Następnie założyć na nie dopasowane sprężynki i ponownie przylutować przewody. Takie dodatkowe sprężynki zapobiegną ponownym deformacjom gniazd.
- Jeśli w detektorze stosunkowym starego odbiornika zastosowane są diody germanowe, warto je dokładnie sprawdzić pod kątem upływności i ewentualnie, w razie potrzeby, wymienić.
- Jakakolwiek asymetria lub zła jakość elektrolita w detektorze może znacznie pogorszyć jakość odbioru.
- Słaby odbiór na zakresie UKF można trochę poprawić, owijając fider (kabelek łączący antenę z głowicą) paskiem folii aluminiowej i przesuwając go wzdłuż kabla, aż do uzyskania najlepszego odbioru – zasygnalizuje to oczko.
- Bardzo przestrzegam przed samowolnym strojeniem odbiornika, jeśli nie ma się doświadczenia i odpowiednich przyrządów! W torze AM zdarzało się czasem wypadnięcie rdzenia z plastikowej tulejki lub częściowa utrata pojemności kondensatora mikowego KM. Wypadnięty rdzeń można wkleić, a uszkodzony kondensator ścisnąć płaskimi cęgami lub wymienić na nowy. Można taki obwód spróbować dostroić na słuch, ale tylko w przypadku rozstrojenia jednego obwodu. W każdym innym przypadku strojenie może przeprowadzić osoba mająca doświadczenie i dysponująca odpowiednimi przyrządami.
- Jeśli nie można zdobyć jakiegoś detalu, takiego jak ozdobna osłonka oczka magicznego czy tylna ścianka, trzeba spróbować zrobić to samemu. Okrągłą osłonkę do oczka można bez problemu wytoczyć na tokarce, ale wykonanie osłonki do Beethovena albo podobnej jest zdecydowanie trudniejsze. Można jednak zrobić wszystko, jeśli tylko ma się podstawowe narzędzie oraz cierpliwość.
Fotografia 2 pokazuje osłonkę oczka do Beethovena, wykonaną przez mojego syna (z lewej strony przed ostatecznym wykończeniem i polerowaniem). Na fotografii 3 pokazana jest gotowa już osłonka zamontowana na czołowej ściance odbiornika, gdzie dodatkowo naciągnięto nową tkaninę. Syn wykonał również tylną ściankę (do Agi), która niczym (poza odcieniem) nie różni się od oryginału.
- Osobny problem przy słuchaniu radia, w tym na zakresie UKF, stanowi coraz popularniejsze w naszych domach oświetlenie lampami ledowymi. Ich impulsowe sterowniki wprowadzają znaczne zakłócenia, szczególnie gdy odbiornik znajduje się blisko lampy. Problem zakłóceń od przetwornic zasilających LED-y daje się też mocno we znaki kierowcom, którzy zainstalowali lampy ledowe zamiast żarówek reflektorowych. Ja też mam w domu oświetlenie ledowe. Najbardziej cieszą mnie lampy oświetlające stół warsztatowy – świecą jasno i nie grzeją, ale gdy w ramach napraw „sprawdzam UKF-y”, wtedy muszę je wyłączać, bo potrafią zagłuszyć słabsze stacje.
- Podczas naprawy odbiornika ze stopniem końcowym w układzie przeciwsobnym należy dokładnie zbadać, czy układ pracuje symetrycznie. To bardzo ważne, bo symetryczna praca obydwu gałęzi stopnia końcowego jest podstawowym warunkiem dobrego, niezniekształconego i pozbawionego zakłóceń odbioru. Główną przyczyną asymetrii najczęściej bywają lampy, a że nie zawsze można łatwo zdobyć lampy „parowane”, więc niektóre odbiorniki fabrycznie miały opornik symetryzujący, regulowany ok. 100Ω, włączony między oporniki katodowe a masę (np. Beethoven I, Stradivari II). W innych odbiornikach, jak np. Amati, każda katoda lamp końcowych ma opornik regulowany, co pozwala na okresowe dokonanie symetryzacji stopnia końcowego przeciwdziałającej skutkom nierównomiernego zużywania się lamp tego stopnia.
- Jeśli zachodzi konieczność redukcji 10-woltowej nadwyżki napięcia sieci (230V/220V), to albo zastosujemy dławik opisany w EdW 10/2012, albo połączone równolegle dwa oporniki 5W o oporności 68–82Ω, włączone między jeden biegun sieci i trafo sieciowe.