Cóż projektanci rdzenia ARM faktycznie przewidzieli stałą liczbę bitów - z tą jednak różnicą, że nie wymagają oni, by wszystkie z nich były wykorzystywane. W efekcie „producenci” mikrokontrolerów mają pełną swobodę w posługiwaniu się nimi i biorą ich tyle ile im potrzeba, by nie powiedzieć „ile jest im wygodnie” (bity nieużywane są przy tym „zerami” nie mającymi wpływu na funkcjonowanie jednostek). Dobry tego przykład to rysunek niżej ukazujący priorytety przerwań dla dwóch układów o rdzeniu Cortex M (Microcontroller) - w jednym przewidziano 3 bity (z ośmiu przewidzianych) na te priorytety, natomiast w drugim 4.
Niby szczegół, lecz istotny zgodnie z powiedzeniem „diabeł tkwi w szczegółach”, a te w przypadku elektroniki są zawsze ważne.
Nieważne są tu podrodzaje rdzenia - ważne, że jest on ten sam (te podrodzaje to jedynie inna liczba bitów).
Taka to „scalona” sprawa dotycząca kontrolera NVIC - warto o niej pamiętać.